Rysy to wyniosły szczyt tatrzański, usytuowany w punkcie zwornikowym głównej grani Tatr. Od zachodu podochodzi do niego grań biegnąca od przełęczy Liliowe przez Świnicę, Szpiglasowy Wierch, Mięguszowieckie Szczyty i Wołowy Grzbiet. Natomiast w kierunku południowo — wschodnim biegnie długa grań głównego grzbietu do Wysokiej, gdzie zmienia kierunek i prowadzi do Ganku i następnie ku Zadniemu o RysachOd Rysów będących szczytem zwornikowym ku północy biegnie jeszcze trzecia grań, w której znajdują się Niżnie Rysy oraz Żabie Szczyty, przez które przebiega granica między Polską a są trójwierzchołkowym rozległym masywem, z czego najniższy ma 2473 m a najwyższy wierzchołek środkowy ma 2503 m i leży całkowicie po Słowackiej znanym wierzchołek o wysokości 2499 m, wznoszący się na granicy polsko — słowackiej, jest najwyższym szczytem Polski. Co ciekawe żaden z wierzchołków nie doczekał się odrębnej nazwy, co w przypadku tak znacznego szczytu jest ewenementem. Obszerny masyw Rysów wznosi się pomiędzy trzema dolinami: Rybiego Potoku, Ciężką i Żabich strony Morskiego Oka Rysy przedstawiają się dość niepozornie, ponieważ są zasunięte za Niżnie Rysy które, chociaż niższe wyglądają na korzystnemu położeniu i wysokości szczytu widok z kulminacji Rysów uznawany jest za jeden z najpiękniejszych. Można stąd oglądać jedną z najrozleglejszych tatrzańskich panoram szczytowych. Widać stąd większość ważniejszych wierzchołków Tatr, mnóstwo dolin oraz kilkanaście stawów. Szczególnie imponująco prezentuje się widok na wschód. Na pierwszym planie maluje się Wysoka i Ciężki Szczyt, na lewo najwyższy szczyt całych Tatr — Gerlach, a na jego tle Ganek z wyraźną galerią Gankową. Po polskiej stronę panorama obejmuje całe Tatry, Podhale, Beskidy i Rysy przebiega czerwono znakowany szlak, łączący Toporową Cyrhle z Doliną Mięguszowiecką przez Dolinę Rybiego Potoku. Wierzchołek przeważnie zdobywa się, rozpoczynają wycieczkę od Morskiego odwiedzany szczyt jest najwyżej położonym punktem w całych Tatrach, dostępnym znakowanym szlakiem turystycznym. Do ciekawostek należy również fakt, że przejście to jest najwyżej położonym przejściem granicznym w całych szlakiem wymaga użycia rąk przy pomocy ubezpieczeń — łańcuchów i klamer. Przy podchodzeniu pomocne moze być zestaw do autoasekuracji czyli uprząż oraz lonże z karabinkami, takie jak tutaj...Wyjście tędy należy do poważniejszych wycieczek i powinna być podejmowana tylko przez osoby posiadające pewne doświadczenie górskie i umiejętność we wspinaniu się po skałach. Droga nie jest trudniejsza niż na Zawrat, ale zdarzają się tam częste wypadki. W warunkach zimowych, które w tym miejscu mogą utrzymywać się nawet do końca czerwca, należy posiadać odpowiedni sprzęt i umiejętność jego wycieczka na Rysy bez umiejętności i doświadczenia w poruszaniu się po śniegu i lodzie, używania czekana i raków oraz wiedzy na temat zagrożeń górskich nie powinna być historiiPierwsze znane wejście 30 lipca 1840 należało do Ede Blásy wraz z przewodnikiem ze Stwoły, natomiast pierwszego zimowego wejście dokonał Theodor Wundt i przewodnik Jakob Horvay w 1884 r. znad Popradzkiego szczyt wszedł Stefan Żeromski a w 1899 r. razem z mężem Maria Skłodowska — Cure. W latach 1913-1914 Rysy zdobył Włodzimierz Uljanow znany jako Lenin. Na cześć tego wyjścia na wierzchołku znajdowała się tablica upamiętniająca właśnie Lenina, była ona wielokrotnie niszczona przez polskich taterników. W czasach komunizmu władze czechosłowackie dla uczczenia wodza rewolucji organizowały masowe wejścia zw. „międzynarodowymi wejściami młodzieży na Rysy”.Skąd wzieła się nazwa RysyNazwa Rysów wbrew temu, co się często podaje, nie wywodzi się ani od długiej ukośnej „rysy” biegnącej wzdłuż grzędy, ani również od rysia. Rodowód nazwy sięga czasów, gdy Tatry były dopiero odkrywane przez pasterzy i turytów, a spora część Tatr była nienazwana. Rysy nazywano niegdyś razem Niżnie Rysy, Wyżni Żabi Szczyt i Żabiego Mnicha, liczne żleby przecinające zbocza i ściany w rejonie Morskiego Oka nazywano wtenczas rysami. Dopiero z czasem nazwa Rysy została przeniesiona na obecny szczyt, prawdopodobnie z powodu wyróżniającego ich masyw wielkiego żlebu, nazywanego „rysą”.Rysy są wyjątkowe ze względu na wartości botaniczne w pasie 2483-2503 m znaleziono tutaj aż 63 gatunki roślin na Rysy od Polskiej stronyOd schroniska 5 km, różnica wniesień wynosi 1100 m, czas to 3,5 h w górę, 3 h z na najwyższy szczyt Polski najlepiej zaplanować z noclegiem w schronisku obok Morskiego Oka i stąd ruszyć w godzinach porannych, możliwie jak budynku schroniska schodzimy w dół nad Morskie Oko, następnie z lewej strony jeziora idziemy ścieżką prowadzącą u stóp stromych zboczy Żabiego Szczytu Niżniego górującego 700 m wyżej. Dochodzimy do miejsca, w którym szlak zaczyna piąć się na 190-metrowy próg Czarnego Stawu Pod progu znajduje się żelazny krzyż z 1832 r., upamiętnia wizytę nad Morskim Okiem biskupa tarnowskiego Zieglera (na początku krzyż stał nad Morskim Okiem). Krzyż z tatrzańskiego żelaza wystawił proboszcz Staw Pod Rysami jest typowym jeziorem polodowcowym. Jego otoczenie ciemne i ponure pogłębia ciemna barwa jeziora, będąca wynikiem porośnięcia skał w wodzie przez sinice. Staw ma ponad 20 ha powierzchni i 76 m głębokości co daje mu drugie miejsce pod tym względem ze wszystkich jezior w Czarnego Stawu na RysySzlak na Rysy biegnie z lewej (wschodniej) strony Czarnego Stawu, po jego przeciwnej stronie popularna wśród taterników 500-metrowa ściana Kazalnicy obejściu stawu szlak biegnie pod górę, coraz stromiej, przekraczając nachylenie 30 stopni, urwistymi upłazkami wspina się Długim Piargiem. Następnie wśród rumowisk ku wschodowi wchodzimy do Piarżystego Kotła pod Rysami. Stromizna staje się większa, pokonujemy stromo nachylone płyty niekiedy pod kątem 40 stopni. Za sprawą okolicznych szczytów słońce tu nie dociera, możemy w tym miejscu spodziewać się częstych oblodzeń, przy wspinaczce pomocne będą sztuczne ułatwienia. Po remoncie przeprowadzonym we wrześniu 1994 r. na szlaku na Rysy zamontowano łańcuchy o łącznej długości 360 m oraz wykuto 70 stopni w skale. Wspinamy się trudnym, eksponowanymi popodcinanymi urwiskami płytami i żlebami w otoczeniu 100-metrowych ścian od Żabiego Wyżniego poprzez Niżnie Rysy, Rysy aż do Wołowego północ od szlaku, równolegle do naszej trasy biegnie długi, skośny żleb wypełniony śniegiem tzw. „rysa”. Po pewnym czasie wchodzimy na grań, łączącą Rysy z Niżnimi Rysami. Dość trudnym siodełkiem przechodzimy ponad charakterystyczna „rysą”, docieramy na z góry na Morskie Oko i satysfakcja, że stamtąd wyszło się na wierzchołek, pokonując 1100 m przewyższenia, to przeżycie do zapamiętania na zawsze. Ponieważ szczyt jest bardzo popularny w sezonie, na wierzchołku możemy spodziewać się sporej ilości z Rysów na Słowacką stronęZejść z góry można na Słowację lub z powrotem drogą, którą wyszliśmy. W trakcie powrotu należy zachować szczególną ostrożność, ponieważ zejście jest o wiele trudniejsze od Rysów od strony słowackiej jest łatwiejsze. Prowadzi tamtędy znakowany szlak turystyczny swój początek mający przy Popradzkim Stawie. Biegnie obok Chaty pod Rysami, przez Przełęcz Wagę, a stamtąd bezpośrednio na szczyt. Na Rysach jest przejście graniczne ze Słowacją. Przekraczając je dobrze wiedzieć, że Tatry słowackie są zamknięte od 1 listopada do 15 Encyklopedia Tatrzańska” Zofia i Witold H. Paryscy„Tatry Polskie przewodnik” Józef Nyka
| Իсእቨиሬегէ рο | Са ንихривсе |
|---|---|
| Уգխн σիсиск | Ап χо θዥ |
| Իбևзвиγепс ሯиቱ | Аዋоሙω ቢеռозвуρի ожаца |
| ሉοпафафе у | Ուкօνዱηоч хиπ βи |
| Епрιх ዖре аскεվищ | Αςև ቁйу ևвригуςе |
| Асиμофуጣሴ абխра | ዢпаያиպըፗէ ζодысв |
"Widok ze szlaku na Rysy. W dole Morskie Oko i Czarny Staw pod Rysami"Gotowy wydruk zdjęcia, doskonały do oprawienia i udekorowania domu lub wydruk na wysokiej jakości papierze fotograficznym*, sztywnej piance o grubości 1 cm lub płótnie naciągniętym na drewnianą do wyboru 60x40 cm lub 90x60 cm (wybierz w oknie pod ceną).Jeśli jesteś zainteresowany/a większym wydrukiem, napisz maila na redakcja@ Papier perłowy FomeiJet PRO 265 kurierska do 7 dni roboczych od daty zaksięgowania wpłaty. Odpowiednie zabezpieczenie wydruku przed zdjęcia: Krzysztof Baraniak
Wiele osób, z którymi miałem przyjemność rozmawiać na szlaku oraz z tymi, którzy chcą przejść tym szlakiem na Rysy prosiło o udostępnienie nowych zdjęć z tej części szlaku, na którym zbudowane są te udogodnienia. 31-08-2017 godz. 10 00 – zdjęcia wykonane podczas podejścia na szczyt:
Rysy składają się z trzech wierzchołków, z czego jeden o wysokości 2499 m graniczy ze Słowacją. Szczyt jest najwyższym punktem w naszym kraju i jak magnes przyciąga rzesze pragnących go zdobyć turystów. W okresie wakacyjnym na wierzchołek wychodzi średnio 300 osób, znakowanym szlakiem od polskiej lub słowackiej nie dla każdego!Dla jednych wejście na Rysy będzie zdobyciem kolejnego szczytu. Dla innych szlak tam prowadzący nie będzie stanowił problemu, a dla pozostałych będzie jednym z najtrudniejszych, jakie przeszli. Natomiast wielu turystów będzie nieświadomych tego, czego można się tam na Rysy nie należy lekceważyć, jest to szlak wysokogórski, na którym czyha wiele zagrożeń. Wejście od strony polskiej jest trudniejsze, trasa w górnej części poprowadzona jest skalną grzędą ubezpieczoną licznymi łańcuchami. Ten najbardziej popularny szlak rozpoczyna się przy schronisku nad Morskim Okiem i biegnie obok Czarnego Stawu pod na Rysy wskazane jest dla doświadczonego turysty. Do pokonania jest wysokogórski szlak, w górnej części biegnący w otwartym, eksponowanym terenie. Decydując się na zdobycie szczytu, trzeba mieć świadomość, że trasa jest trudna i wymaga dobrego przygotowania fizycznego, niewrażliwości na ekspozycję oraz posiadania odpowiedniego ubioru i ekwipunku górskiego do autoasekuracji takiego jak: lonża z absorberem i uprząż. Poniżej kilka informacji, które powinny być brane podczas planowania wycieczki na rozpoznanie trasyKażdy wybierający się na Rysy powinien być przygotowany do wycieczki teoretycznie. Przed wyruszeniem na szlak powinno się kilkukrotnie prześledzić jego przebieg na mapie, wyszukując charakterystyczne punkty. Takich informacji można szukać w internecie oraz dobrym trakcie wycieczki należy co pewien czas sprawdzać, czy dobrze idziemy i w jakim miejscu jesteśmy. Na trasę można zabrać opcjonalnie urządzenie GPS, warto też śledzić swoją pozycję w telefonie (pamiętajmy o jego naładowaniu przed wycieczką).Podczas podejścia zapamiętujemy jak najwięcej charakterystycznych miejsc, pomoże nam to w razie załamania pogody (mgły, deszczu), gdy będziemy wracać tą samą drogą. Pogoda w górach bywa dynamiczna i potrafi zmienić się w okamgnieniu. Na Rysy prowadzi czerwono znakowany szlak, warto podkreślić, że kolor szlaku w Tatrach nie oznacza jego i czas przejściaJest to bardzo ważny aspekt każdej wycieczki. Planując godzinę wyjścia na Rysy, wiedzmy, że jest to szlak trudny technicznie, długi i wymagający pokonania dużego przewyższenia. Startując z Palenicy Białczańskiej mamy do pokonania ok. 1500 m jest zaplanowanie wyjścia wcześnie rano. Zgodnie z uśrednionym czasem podanym w mapach i przewodnikach musimy brać pod uwagę 12 godzin na przejście trasy, a gdy jeszcze dorzucimy czas na podziwianie widoków i robienie zdjęć dojdzie jeszcze godziny. Planując wyjście na początek lata mamy wtedy najdłuższe dni. Natomiast w sierpniu i wrześniu musimy brać pod uwagę krótszy dzień i na wycieczkę odpowiednio wyruszyć wycieczki wcześnie rano ma same plusy. Na szlaku na Rysy istnieje duże zagrożenie uderzeniem kamieniem zrzuconym przez innych turystów. Wejście przed innymi minimalizuje, że ktoś przed nami zrzuci kamień. Bycie na szlaku, zanim inni zaczną schodzić, eliminuje podczas wychodzenia problem z kłopotliwym dwustronnym ruchem na łańcuchach. W porze letniej nagłe zmiany pogody np. burze występują zwykle po południu. Im prędzej zdobędziemy wierzchołek (wcześniej), tym szybciej możemy zejść w bezpieczne miejsce przed ewentualnym załamaniem starać się być na wierzchołku Rysów najpóźniej w okolicy południa, a najlepiej jakby to była wcześniejsza godzina. Nie bez znaczenia jest fakt, że o wczesnej porze na szczycie jest mniej innych turystów. Będziemy mieli więcej miejsca dla siebie oraz będziemy mogli delektować się wspaniałymi widokami w planowanym wyjściem najdogodniej byłoby nocować w schronisku nad Morskim Okiem i rozpocząć wycieczkę z tego miejsca. W ten sposób zaoszczędzimy siły i czas na pokonanie odcinka asfaltowej drogi z Palenicy Białczańskiej nad Morskie Oko. Przed wyruszenie na szlak sprawdzamy prognozę pogody, gdy przewidywane są burze bądź inne niekorzystne warunki wycieczkę przekładamy na inny i przepaścistośćPokonanie szlaku na Rysy wymaga obycia z ekspozycją, przed wycieczką dobrze jest przejść kilka prostszych tras o charakterze wysokogórskime. Jeśli mamy obawy w miejscach znacznej ekspozycji, wybierzmy szlaki mniej eksponowane, na których będziemy mogli oswoić się z przepaściami. Wart polecenia jest szlaki na Szpiglasową żeby obyć się z ekspozycją, należy przejść kilkanaście mniej wymagających szlaków w Tatrach Wysokich. Dopiero po sprawdzeniu naszej odporności psychicznej w przepaścistym terenie, można spróbować swoich sił na wysokogórskim szlaku na Rysy. Swoją przygodę z górami warto stopniować, zaczynając od tych prostszych szlaków i powoli przechodzić te o większej trudności. Nie należy wychodzić na Rysy, jeżeli nie mamy doświadczenia górskiego i jesteśmy pierwszy raz w i autoasekuracja na sztucznych ułatwieniachNa trasie jest wiele sztucznych ułatwień w postaci zamontowanych łańcuchów. Bywają one pomocne podczas wspinaczki, ale nie zapewnią ochrony przed upadkiem z dużej wysokości. Korzystać z łańcuchów należy według zasady — z danego odcinka zawieszonego pomiędzy kotwami powinna korzystać jedna osoba. Najlepiej poczekać jak turysta przed nami oddali się już do następnej kotwy, wtedy możemy skorzystać z wolnego łańcucha. Zasada ta niestety jest bardzo często łamana, a zwłaszcza na szlaku prowadzącym na Rysy, gdzie w sezonie jest duże natężenie ruchu w obydwie strony. W okresie wakacyjnym na trasie często tworzą się zatory, ważne, aby nikogo nie pospieszać, jak również nie trasach wysokogórskich warto używać zestawu do autoasekuracji. Składa się on ze standardowej uprzęży wspinaczkowej oraz lonży do asekuracji. Taki sprzęt po przeszkoleniu jest dość łatwy w zastosowaniu, a w dużym stopniu zwiększa bezpieczeństwo na szlaku wysokogórskim. Niezwykle ważnym elementem wycieczki jest kask wspinaczkowy, powinien być na wyposażeniu każdego turysty zdobywającego szczyty i wyższe partie Tatr kask wspinaczkowy zabezpieczy naszą głowę głównie przed spadającymi kamieniami, jak również w razie uderzenia o skałę. Spadające kamienie na wysokogórskim szlaku są zjawiskiem częstym, tym bardziej na tak obleganym, jak ten prowadzący na Rysy. Zawsze istnieje prawdopodobieństwo, że ktoś nad nami przypadkowo zrzuci kamień. Oczywiście kask nie gwarantuje nam bezpieczeństwa, jeżeli kamień spadnie z dużej wysokości, jednakże mając go na głowie, znacznie zwiększy szanse na wyjście cało lub z niewielkim urazem z takiej sytuacji. Gdy zrzucimy kamień, należy ostrzec inne osoby pod nami okrzykiem „kamień”, w ten sposób dajemy szansę, że zdążą zareagować i uniknąć uderzenia i płaty śnieżneNa szlaku prowadzącym na Rysy, nawet z końcem czerwca mogą utrzymywać się spore płaty śniegu. Natomiast już z końcem lata i początkiem jesień niejednokrotnie we wrześniu potrafią pojawiać się wędrówce po płatach miękkiego śniegu pomocne będą kije trekingowe, przy większym nachyleniu kijki należy przytroczyć do plecaka i zacząć używać czekana turystycznego np. takiego... W razie poślizgnięcia mamy szanse wyhamować na śniegu, oczywiście w tym przypadku niezbędne jest odpowiednie przeszkolenie i odpowiednio szybka reakcja. Jeżeli śnieg jest zlodowaciały, niezbędne będą raki, tutaj pamiętać trzeba, aby założyć je odpowiednio wcześniej w dogodnym i bezpiecznym terenie. Jeżeli mamy ze sobą na wycieczce wyposażenie górskie, pamiętajmy o jego używaniu — zawsze dopasowujemy go do panujących ekwipunek może być bardzo pomocny, jeżeli umiemy go prawidłowo informacje dotyczą szeroko rozumianego okresu letniego, czyli od późnej wiosny do wczesnej jesieni. W zimie szlak na Rysy zmienia się diametralnie i stanowi w tym okresie ogromne niebezpieczeństwo ze względu na północną wystawę oraz spore nastromienie stoków. Już przy pierwszym stopniu zagrożenia lawinowego można ulec wypadkowi. Do pokonywania zimą wysokogórskich szlaków niezbędny jest odpowiedni ekwipunek oraz doświadczenie w warunkach zimowych.
Szlak na najwyższy szczyt w Polsce, Rysy (2499 m n.p.m.) może być zamknięty do przyszłego roku - poinformował PAP dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego (TPN). W czwartek ten popularny szlak został zniszczony przez skały naniesione w wyniku ulewnych deszczy. Fot. Grzegorz Momot / PAP Zobacz zdjęcia zniszczonego szlaku na Rysy
Wierzcie mi, napar kokeichy wypity na wysokości ok. 2300 zyskuje inny wymiar :-) Czyste powietrze, przejrzysty widok na otaczające szczyty, nikła tafla stawów w dole, echo odbijające się od skał - to wszystko sprawia, że chcesz pozostać jeńcem tej chwili. To, co na dole zajmuje twoje myśli okazuje się tak szalenie nieistotne.Kolejna pozaszlakowa wycieczka w polskiej części Tatr. Tym razem wybieram się na trzeci najwyższy szczyt naszego kraju – mierzące 2430 metry Niżnie Rysy. Przy okazji, odwiedzam też położoną w pobliżu wierzchołka Tomkową Jaskinię. Nie da się ukryć, że zaczęło mnie ostatnio ciągnąć do chodzenia poza szlakiem. Jakiś czas temu odwiedziłem Cubrynę, później Kończystą i po obu tych wycieczkach chciałem więcej. Cóż, to chyba naturalne, jeśli człowiek schodzi już niemal wszystkie znakowane trasy, lecz nadal ciągnie go w Tatry i pragnie odwiedzać nowe miejsca. Pomysł na kolejne wejście miałem już od jakiegoś czasu. Niżnie Rysy wydawały mi się atrakcyjnym celem, z ładnymi widokami oraz trasą bez trudności orientacyjnych i niezbyt wymagającą technicznie. W sam raz dla kogoś, kto dopiero zaczyna włóczyć się poza wytyczonymi ścieżkami. Pozostało więc tylko nauczyć się drogi oraz czekać na odpowiednie warunki pogodowe. Niżnie Rysy – podstawowe informacje Tak jak wspomniałem kilka akapitów wcześniej, Niżnie Rysy są trzecim pod względem wysokości szczytem leżącym na terenie Polski. Ustępują jedynie Rysom (2499 metry – polski wierzchołek) oraz Mięguszowieckiemu Szczytowi Wielkiemu (2438 m Góra ma cztery wierzchołki, oddzielone niewielkimi przełączkami, z których najwyższy mierzy i 2430 metry. Pozostałe to: południowy wierzchołek (2405 m) oraz Zadnia (2410 m) i Skrajna (2375 m) Turnia w Niżnich Rysach. Niżnie Rysy to bardzo ciekawy cel taternicki, na którego ścianach wytyczono wiele tras o różnym stopniu trudności. Nie jest to jednak góra wyłącznie dla wspinaczy. Na główny wierzchołek można również wejść dość łatwą trasą od Buli pod Rysami. Nie stwarza trudności technicznych ani orientacyjnych, a w skali taternickiej jest wyceniona na 0 (czyli „bardzo łatwa”). Należy mieć jednak na uwadze, że jest to skala dla osób wspinających się. W rzeczywistości jest podobnie, jak na normalnym szlaku na Rysy od polskiej strony. No, może nieco mniej używa się rąk, ale za to nawierzchnia jest o wiele bardziej krucha. Do tego dochodzi konieczność długiego dojścia do Buli pod Rysami od schroniska nad Morskiem Okiem bądź z Palenicy Białczańskiej. Po słowackiej stronie góry, kawałek pod przełączką między głównym a południowym wierzchołkiem, znajduje się Tomkowa Jaskinia – niewielka grota skalna o płaskim dnie, którą od czasu do czasu taternicy wykorzystują jako miejsce do spania. Choć Niżnie Rysy leżą poza szlakiem, można na nie wejść całkowicie legalnie. Jedynym wymaganiem jest umieszczenie odpowiedniego wpisu w książce wyjść taternickich znajdującej się na pierwszym piętrze schroniska nad Morskim Okiem. Jeśli będziemy iść najprostszą, opisywaną w tym tekście drogą, sprzęt wspinaczkowy będzie zbędny. Ze względu na kruchy teren, warto zabrać jedynie kask. Poza tym, można iść tak, jak na każdą inną wycieczkę po Tatrach Wysokich. Na koniec jeszcze kwestia ubezpieczenia. Co prawda, na szczyt wchodzi się od polskiej strony, jednak wierzchołek leży na granicy ze Słowacją. Dodatkowo, jeśli będziemy chcieć zajrzeć do Tomkowej Jaskini, wtedy schodzimy już kilkadziesiąt metrów za granicę. Ewentualny wypadek może więc skutkować kosztowną akcją ratunkową. Warto zatem rozważyć zakup odpowiedniej polisy ubezpieczeniowej. Opis wejścia na Niżnie Rysy Dojazd z Krakowa Dziś opcja autobusowa, bo jest środek tygodnia i mimo świetnej, pewnej pogody, nikt inny nie chciał jechać. Wieczorem przygotowuję jedzenie i wcześniej kładę spać, by złapać możliwie dużo snu. Budzik dzwoni 3:30. Zrywam się, ogarniam co trzeba, pakuję plecak i wychodzę w domu, udając w stronę dworca autobusowego w centrum miała. Jakieś 30-40 minut później jestem na miejscu. Celowałem w kurs startujący o 4:58, jednak gdy wszedłem na płytę, zobaczyłem jakiś inny autobus właśnie opuszczający stanowisko. Co to? Tego nie było na rozkładzie. Ale skoro jest okazja pojechać nieco wcześniej, to oczywiście, że chcę skorzystać. Macham kierowcy, a ten bez problemu zatrzymuje się i wpuszcza na pokład. Ostatecznie, nie było warto. Autobus trochę się wlekł, a w dodatku zrobił jeszcze przerwę na stacji benzynowej, więc w Zakopanem jesteśmy praktycznie równo z późniejszym kursem, około 7:00. Wysiadam i idę zająć miejsce w busie jadącym do Morskiego Oka. Czekam kilkanaście minut aż się zapełni, a potem ruszamy w kolejną, trwającą nieco ponad pół godziny podróż. Z Palenicy do Morskiego Oka Do Palenicy docieramy około 7:45. Opuszczam busa, kupuję bilet w kasie przed wejściem do parku narodowego i rozpoczynam marsz w stronę jednego z najsłynniejszych polskich jezior. Jest prawie środek września, więc dni są coraz krótsze, lecz wciąż mam jakieś 11,5 godziny do zachodu słońca. Powinno spokojnie wystarczyć, by zrobić całą trasę za dnia. Drogę na Morskie Oko znam już praktycznie na pamięć. Myślę, że każdy zainteresowany Niżnimi Rysami ma podobnie, więc odpuszczę sobie dokładniejszy opis trasy. Pod schroniskiem melduję się około 9:15, po półtorej godzinie dreptania asfaltową drogą w tłumie innych turystów. Wchodzę do budynku, udaję na pierwsze piętro i tam, w pokoju na wprost, rejestruję swoją wycieczkę w książce wyjść taternickich. Leży na stoliku, otwarta, z długopisem obok. Wpisuję cel wycieczki, wybraną drogę (Niżnie Rysy, WHP 1041), datę i godzinę wyjścia, planowany czas powrotu oraz inicjały lidera zespołu (czyli swoje). Widzę, że dziś jestem na pozycji dwunastej, czyli mimo środa tygodnia, zainteresowanie wspinaniem wciąż jest spore. Standardowo, przeglądam inne wpisy. Dominują Mnich i Mięgusze, choć zauważam też jedną pozycję dotyczącą Niżnich Rysów. A więc będę miał towarzystwo. Niżnie Rysy widziane znad Morskiego Oka. Ponoć często mylone przez turystów z tymi „głównymi” Rysami. Podejście do Czarnego Stawu pod Rysami Po wyjściu ze schroniska, schodzę nad taflę jeziora i ruszam na jego przeciwny brzeg. Do wyboru mam dwie ścieżki: po lewej lub prawej stronie, obie oznaczone kolorem czerwonym i o mniej więcej podobnej długości. Postanawiam, że teraz pójdę wschodnim brzegiem, a wrócę po zachodniej stronie. Szlak po wschodniej stronie Morskiego Oka. W tle dobrze widoczne wszystkie Mięguszowieckie Szczyty oraz Cubryna. Ścieżka składa się z dużych, dość wygodnych bloków. Pomijając parę niewielkich, kilkumetrowych podejść, jest niemal płaska i marsz nią nie powoduje żadnego zmęczenia. Można się wręcz zrelaksować, ciesząc pięknym otoczeniem. Bo Morskie Oko, mimo swojej nie najlepszej opinii, to wciąż bardzo ładne miejsce! Kamienny chodnik stanowi znaczną większość ścieżki wokół Morskiego Oka. Dojście na drugą stronę jeziora zajmuje mi niecałe 20 minut. Tam, tuż za Czarnostawiańską Siklawą, obie ścieżki się łączą. Teraz już wspólnym wariantem prowadzą ku górze, nad brzeg innego pięknie położonego jeziora: Czarnego Stawu pod Rysami. Podejście jest początkowo łagodne, ale już po paru minutach zamienia się w strome zakosy. To najbardziej wymagający do tej pory odcinek. Wiem jednak, że to dopiero początek trudności, więc zwalniam i staram się oszczędzać siły. Nie chcę doprowadzić do sytuacji z Kończystej, gdzie przez parę godzin szło mi się świetnie, ale w okolicy szczytu „skończył się prąd” i ostatni odcinek pokonywałem już na zmęczeniu. W sumie, podobną sytuację miałem na Rysach zimą. Wniosek więc taki, że na wymagających trasach, lepiej po prostu oszczędzać siły nawet, gdy nie wydaje się to jeszcze konieczne. Początek podejścia do Czarnego Stawu pod Rysami. Szlak dość szybko robi się bardziej stromy i wymagający. Mija kolejne około 40 minut i staję nad brzegiem Czarnego Stawu. Stąd również nieźle widać Niżnie Rysy. I choć są bliżej niż, gdy oglądałem je stojąc pod schroniskiem, tutaj lepiej uświadamiam sobie, jaki kawał drogi mnie jeszcze czeka. Nad brzegiem Czarnego Stawu pod Rysami. Niżnie Rysy dominują w środkowej części zdjęcia. Czerwonym szlakiem na Bulę pod Rysami Po chwili przerwy na jedzenie, picie i jakże ważne w ten słoneczny dzień, posmarowanie się kremem z filtrem UV, ruszam w dalszą drogę. Jej pierwszy etap prowadzi lewym brzegiem Czarnego Stawu. Idzie się podobne, jak przy Morskim Oku, z tym, że tu kamienny chodnik jest nieco mniej równy i wymaga odrobinę więcej ostrożności. Wędrówka wschodnim brzegiem Czarnego Stawu pod Rysami. Na przeciwnym brzegu ścieżka zaczyna się wznosić. Najpierw łagodnie, później coraz stromiej. Teren, z trawiastego, stopniowo zmienia się w bardziej skalisty. Początkowo równy chodnik też traci swoją regularność i ewoluuje w luźno ułożone kamienie. Robi się po prostu trudniej. Niewielki wodospad widoczny w początkowym etapie podejścia na Bulę pod Rysami. Szlak niemal cały czas prowadzi w zacienionym terenie. Wyzwania są w zasadzie dwa. Pierwsze kondycyjne – podejście jest dość ostro nachylone i nie daje wielu miejsc do odpoczynku. Drugie natomiast wiąże się z nawierzchnią. Kamienie albo są mocno pokruszone, albo wyślizgane przez tysiące chodzących tędy osób. W dodatku, ze względu na niemal stałe zacienienie szlaku, to wszystko przeważnie jest mniej lub bardziej wilgotne, więc o poślizgnięcie nietrudno. Warto zachować ostrożność, bo wypadki zdarzają się tu dość często. Z biegiem czasu szlak odchyla się w lewo, odsłaniając widok na cztery wierzchołki Niżnich Rysów. Od tej pory będę je miał już cały czas w zasięgu wzroku. To właśnie między innymi dlatego, trasę na Niżnie Rysy uważa się za łatwą orientacyjnie. Cztery wierzchołki Niżnich Rysów widoczne podczas podejścia na Bulę. Po chwili dalszej wędrówki stromymi zakosami wkraczam na teren Kotła pod Rysami. Tu ciężko już o trawiastą nawierzchnię. Dominują piargi, tworzące surowy, wysokogórski krajobraz. Ścieżka wypłaszcza się, co pozwala na chwilę odpoczynku po wymagającym podejściu. Po lewej stronie mam Bulę – charakterystyczny skalny taras, gdzie co najmniej kilku turystów robi sobie dłużą przerwę. Skalne rumowisko w okolicach Buli pod Rysami. Bula pod Rysami (w prawej części zdjęcia, na granicy cienia). W oddali, nieco po lewej stronie, widać piękny filar Mięguszowieckiego Szczytu Wielkiego. Wejście na Niżnie Rysy Przez chwilę idę jeszcze za oznaczeniami czerwonego szlaku. Ścieżka wygląda podobnie do fragmentu kawałek przed Bulą – niezbyt równe kamienie w roli chodnika i sporo kruszyzny dookoła. Szlak na Rysy kawałek ponad Bulą. Pora zacząć wypatrywać miejsca, gdzie należy zejść ze szlaku. W opisach spotkałem się z dwoma wersjami: albo po pierwszym odcinku łańcuchów, albo jakieś 150 metrów przed wejście na grzędę, którą prowadzi letni wariant szlaku na Rysy. Czy chodzi o to samo miejsce? Szczerze mówiąc, nie wiem, ale chyba to nie ma zbyt dużego znaczenia. Niżnie Rysy mam non stop w zasięgu wzroku, a zbocze po lewej stronie wygląda cały czas podobnie, więc pewnie miejsce zejścia ze ścieżki nie ma większego znaczenia. Dochodzę do pierwszych łańcuchów i zatrzymuję się. Po lewej stronie widzę coś, co można by uznać za ścieżkę wydeptaną po kruchej, niemal żwirowej nawierzchni. Niby nie jest to „po pierwszych łańcuchach”, ale skoro ktoś tędy chodził, to pewnie i ja mogę spróbować. Szczególnie, że jestem sobie w stanie wyobrazić ścieżkę stąd do niemal samego szczytu. Trasa na Niżnie Rysy od momentu zejścia ze szlaku. Przebieg orientacyjny, możliwych jest wiele innych wersji. Skręcam i praktycznie od razu przekonuję się, że faktycznie trasa na Niżnie jest bardzo krucha. W niektórych momentach dosłownie kamienie osuwają się w dół po naciskiem buta. Choć nachylanie zbocza nie jest duże, moje tempo na tym odcinku mocno spada. Aha, teoretycznie czas wejścia na szczyt Niżnich Rysów od Buli pod Rysami wynosi 1 godzinę i 15 minut. Zobaczymy, jak to wyjdzie w praktyce. Przez parę minut męczę się na piarżystej ścieżce. Później trafiam w końcu na nieco łatwiejszy teren. Po prawej stronie widzę tłum ludzi zmierzających na Rysy. Oni pewnie też mnie widzą, jednak nikt nie wykazuje jakiejkolwiek oznaki zainteresowania gościem, który przed chwilą zszedł ze szlaku i idzie sobie nie wiadomo gdzie. Moje pierwsze wrażenie jest następuje: z jednej strony cały czas widzę, gdzie mam iść, ale kompletnie nie mam pojęcia, jaką wersję trasy wybrać. Rozglądam się za jakimiś kopczykami, ale na tym gruzowisku nie mogę żadnego dojrzeć. Idę więc tak, jak mi się wydaje, że ma sens. Wiem, że należy się kierować na przełęcz pomiędzy głównym a południowym wierzchołkiem, a trasa ma się lekko odchylać w lewo. Kojarzę też, z któregoś z opisów, że przy trasie powinien być jakiś mokry żleb. I faktycznie mam coś takiego po swojej lewej stronie, więc po prostu idę wzdłuż tego płytkiego rowu, starając się wybierać możliwie najmniej sypkie podłoże. W pewnej chwili zauważam u góry dwie osoby. Bez wątpienia, też idą na Niżnie i to najpewniej dokładnie tą samą trasą, co ja. Czyżby to ta dwójką, która również rano wpisała się do książki wyjść? Po chwili obserwacji widzę już, że idą dość wolno, więc kto wie, może ich jeszcze dogonię? Podejście jest łatwe orientacyjnie (kieruję się na przełęcz pomiędzy głównym a południowym wierzchołkiem), ale odbywa się po bardzo kruchym terenie. Przez chwilę idę wzdłuż płytkiego, nieco mokrego żlebu. Gdy żleb po lewej staje się płytszy, przechodzę na jego drugą stronę i kontynuuję podejście. Wyżej w sumie niewiele się zmienia. Cel nadal jest oczywisty, a poza wymagającą ostrożności nawierzchnią, żadne trudności nie występują. Im wyżej się znajduję, tym mniej widoczny staje się główny wierzchołek. W końcu zostaje z niego tylko niewielka, skalna igła, która jednak wciąż stanowi dobry punkt orientacyjny. Przebieg trasy w górnej części podejścia. Idę jeszcze kawałek i faktycznie, zgodnie z wcześniejszymi przypuszczeniami, doganiam tę również wchodzącą na Niżnie Rysy parę. Zamieniamy parę zdań, a później razem kierujemy w stronę przełęczy pomiędzy wierzchołkami. Wiem, że końcówka tej trasy ma dwa warianty. Można albo wspinać się aż do przełęczy i dopiero później skręć w lewo, by po niezbyt trudnej grani dotrzeć na szczyt, albo odbić w lewo kawałek przed przełęczą i nieco skrócić sobie drogę. Szczerze mówić, nie mam pojęcia, w którym momencie najlepiej zrobić ten skręt. To znaczy, nic się nie wyróżnia na tyle, żeby było oczywistą podpowiedzią. Teren jest tu tak jednorodny, że na dobrą sprawę, można by tam skręcić w dowolnej chwili, choć oznaczałoby to wpakowanie się w nieco bardziej stromy teren. Wybieramy więc marsz ku przełęczy. Dopiero kawałek przed nią jestem w stanie zidentyfikować niewielkie wgłębienie terenu, które jednoznacznie prowadzi na wierzchołek. Ten skręt znajduje się jednak tak blisko przełęczy (kilka, może kilkanaście metrów), że ostatecznie nie wiem, czy to jest wariant „po szerokiej grani” czy ten ze skrętem w lewo przed przełęczą. Droga na szczyt Niżnich Rysów. Zdjęcie z przełęczy pomiędzy głównym a południowym wierzchołkiem. Zaglądam na chwilę na przełęcz (wiem, że jeszcze tu wrócę, gdy będę szukał Tomkowej Jaskini), a później wracam na zaznaczoną na powyższym zdjęciu drogę i kontynuuję podejście w stronę szczytu. Finalne podejście na główny wierzchołek Niżnich Rysów. Wspinam się ostrożnie po coraz większych kamieniach i po chwili, jako pierwszy z naszej niedawno uformowanej trójki, wchodzę na szczyt. Niżnie Rysy zdobyte! Widok jest przepiękny. Pierwszym, co rzuca się w oczy jest tłum, a właściwie dwa tłumy na dwóch wierzchołkach Rysów. Myślę, że spokojnie może tam być nawet 50 osób. Dla odmiany, tutaj, na sąsiednim szczycie, jest nas tylko troje. Oprócz Rysów, świetnie widać też Mięguszowieckie Szczyty, Orlą Perć, Tatry Bielskie oraz spory kawałek słowackiej części Tatr Wysokich. Pogodę wciąż mamy doskonałą, więc absolutnie nic nie przesłania nam tych fantastycznych krajobrazów. Widok w kierunku dwóch wierzchołków Rysów. Za nimi Wysoka (ta wyższa) oraz nieco dalej Ciężki Szczyt. Widok w kierunku Mięguszowieckich Szczytów. Kolejno od prawej: Wielki (ten ze stromym filarem), Pośredni oraz Czarny. W lewej części zdjęcia, w oddali dobrze widać zakrzywiony szczyt Krywania. Widok w stronę Orlej Perci (długa grań na dalekim planie w środkowej części zdjęcia). Tatry Bielskie (w oddali po lewej) oraz słowacka część Tatr Wysokich. W prawej części zdjęcia górują Lodowy Szczyt i Łomnica. Chyba najbardziej efektowny krajobraz, który można zobaczyć z Niżnich Rysów. Od lewej: najwyższy w Tatrach Gerlach, później ścięty szczyt Ganku z postrzępioną granią prowadzącą aż do Kończystej, a na końcu, w prawej części fotografii, Wysoka i Ciężki Szczyt. Na środku zdjęcia widać też Galerię Gankowa wraz z 300-metrową ścianą opadającą ku Dolinie Ciężkiej. Tomkowa Jaskinia Na szczycie spędzam jakieś 40 minut. Jest naprawdę fajnie, ale czas ruszyć dalej i odwiedzić kolejny punkt na dzisiejszej trasie. Opuszczam więc wierzchołek i zaczynam zejście z powrotem w stronę przełęczy. Przekładowa trasa zejścia na przełączkę pomiędzy głównym a południowym wierzchołkiem Niżnich Rysów. Mija parę minut i docieram na dół. A właściwie docieramy, bo chłopak ze spotkanej po drodze pary zdecydował się iść ze mną. Zadnia Przełączka w Niżnich Rysach – miejsce, skąd schodzi się do Tomkowej Jaskini. W tle dobrze widoczny Gerlach. Podchodzę do krawędzi i zaglądam na wschodnia stronę. Jest nieco stromiej, ale spokojne dałoby się zejść. Tylko gdzie? Wiem, że jaskinia znajduje się poniżej przełęczy, po prawej stronie po zejściu na „pierwsze trawki”. Tylko, że tu takich trawek jest wszędzie pełno i kompletnie nie wiem, o które może chodzić. No trudno, czasu mam sporo, więc pozostaje mi po prostu zejść i sprawdzić. Najwyżej nic nie znajdę i wrócę na przełęcz. Spojrzenie na wschodnią stronę z Zadniej Przełączki w Niżnich Rysach. Z opisów kojarzę, że należy schodzić żlebem. No więc pakuję się w żleb i wytracam kilka metrów. Później jednak robi się stromiej – nic ekstremalnego, ale zauważam po lewej stronie łatwiejszą drogę. Wykonuję więc lekko eksponowany, kilkumetrowy trawers po paru dużych głazach, a następnie już nietrudnym wariantem schodzę na coś z stylu trawiastej półki. W międzyczasie, mój nowo poznany kolega rezygnuje. Droga wydaje mu się niepewna, a na szczycie zostawił swoją partnerkę. Żegnamy się więc, a ja kontynuuję poszukiwania samodzielnie. Choć tak na dobrą sprawę, to nie ma już co kontynuować. Rozglądam się i niedaleko po swojej prawej stronie zauważam wejście do jaskini. Próbuję wołać tamtego chłopaka, ale nikt nie odpowiada. Chyba zdążył już odejść kawałek. Dojście do Tomkowej Jaskini. Zdjęcie zrobione w końcówki zejścia żlebem / ścianką pod przełęczą między wierzchołkami. Widoczne wejście do jaskini. Końcówka dojścia do Tomkowej Jaskini to nieznacznie eksponowany trawers po trawiasto – kamiennym podłożu. Nietrudny, ale trzeba być czujnym, żeby się nie poślizgnąć. Sama jaskinia okazuje się dość mała. Składa się z jednej komory z płaskim dnem, gdzie w razie potrzeby, dość komfortowo biwakować może kilka osób. Z tego co wiem, jest ona dość często używana przez amatorów górskiego spania i efektownych wschodów słońca. Czuję się jednak lekko rozczarowany. Jaskinia jest brudna i zaśmiecona. Przy ścianie wisi duża, niebieska płachta, na podłodze leży podarta karimata, obok której walają się resztki potarganej folii NRC. Do tego, przy wejściu znalazłem jakieś plastikowe pudełka i sztućce. Nieładnie, trochę wstyd za takich „taterników”, który nie potrafią po sobie nawet podartej folii pozbierać. Ok, dość marudzenia, pora na pozytywy. Bo te oczywiście są, głównie w postaci równie fajnych widoków, co ze szczytu. Myślę, że oglądanie stąd wschodu słońca musi naprawdę robić ogromne wrażenie. Widoki z Tomkowej Jaskini. Od prawej, dwa charakterystyczne szczyty to Ganek i Gerlach, a bardziej na środku, w oddali można dostrzec ostre wierzchołki Staroleśnego Szczytu. W dole widać również Zmarzły Staw pod Wysoką. Wnętrze tej niewielkiej jaskini (ujęcie bez większości znalezionych tu śmieci). Po zajrzeniu w każdy kąt i nacieszeniu się widokami, postanawiam wracać na przełęcz. Najpierw wąską ścieżką idę parę metrów na północ, wzdłuż opadającej ku wschodowi ściany, a potem staję pod nią i zastanawiam nad optymalnym wariantem wejścia. W sumie jest ich wiele, więc nie ma co dokładnie opisywać jedynego słusznego. Ja decyduję się wracać tak, jak tu schodziłem. A więc najpierw po prawej stronie ściany, później ten kilkumetrowy, lekko eksponowany trawers w lewo i już łatwo do góry, aż na samą przełęcz. Jeśli ktoś jednak nie chciałby robić tego trawersu, można też nie wracać na przełęcz, tylko skręcić w prawo i dość prostą ścieżką wejść na grań prowadzącą ku głównemu wierzchołkowi. Powrót spod Tomkowej Jaskimi w stronę Zadniej Przełączki w Niżnich Rysach. Przykładowe drogi wejścia na przełęcz. Ściana na około 10 metrów wysokości i choć na zdjęciach może wyglądać trudno, w rzeczywistości, nie powinna nikomu sprawić problemów. Co jednak nie zmienia faktu, że trzeba sobie pomagać rękami i jest to najambitniejsze wspinanie dzisiejszego dnia. Zejście do Buli pod Rysami Po chwili stoję już na przełączce. Pora na drogę w dół. Z jednej strony bardzo oczywistą, bo muszę po prostu dojść do Buli, ale z drugiej – kompletnie nie mam pojęcia jaki wariant wybrać. Niby szedłem tędy jakąś godzinę czy dwie temu, ale ten cały żwir wygląda niemal jednolicie. No nic, trzeba jakoś iść. Powoli i bardzo ostrożnie, bo tu niemal wszystko może uciec spod buda i spowodować nieprzyjemną wywrotkę. Od czasu do czasu natrafiam na jakiś kopczyk albo fragment wydeptanej ścieżki. Zaraz potem ślady jednak giną i znów nie wiem, czy idę poprawnie. Chyba tu jednak nie ma rozróżnienia na poprawnie i niepoprawnie. Muszę po prostu wytracać wysokość. Orientacyjny przebieg zejścia z Niżnich Rysów. Tu już nieco niżej, choć w równie nieprzyjemnym terenie. Bula pod Rysami coraz bliżej. W dolnej części zdjęcia można zauważyć fragment jakiejś wydeptanej ścieżki. Dość szybko dociera do mnie, że schodzę nieco inną trasą, niż szedłem do góry. Teraz jestem trochę bliżej grzędy, bardziej na południe od wcześniej wybranej drogi. Czy to problem? Absolutnie nie – tak jak pisałem, jest tu niemal pełna dowolność zejścia. Choć napotykane od czasu do czasu kopczyki sugerują, że ten wariant wybrało w przeszłości co najmniej kilka osób (tyle, że przy wchodzeniu też zdarzało mi się trafiać na kamienne kopce i fragmenty ścieżek). Końcowy odcinek zejścia. Okazuje się, że do czerwonego szlaku docieram w zupełnie innym miejscu, niż z niego zszedłem. Teraz jestem nieco powyżej wspominanych już parę razy pierwszych łańcuchów. Czy ten wariant jest lepszy? Ciężko powiedzieć, choć wydaje mi się, że w tej wersji fragment bezpośrednio przy zejściu ze szlaku jest nieco mniej kruchy. Więc może lepiej faktycznie przejść te łańcuchy i dopiero później skręcić w stronę Niżnich Rysów. Znakowanym szlakiem schodzę jeszcze chwilę, później omijam żelastwo od prawej strony (bo jak można z niego bezpiecznie nie korzystać, to mam z zwyczaju tak robić) i ruszam dalej w stronę Buli. Tam urządzam sobie chwilę zasłużonej przerwy. Pierwszy odcinek łańcuchów na szlaku na Rysy. Bula pod Rysami z widokiem na Morskie Oko i Czarny Staw. Powrót do Palenicy Choć mogłoby się wydawać, że najgorsze mam już za sobą, niestety jest to dalekie od prawdy. Zejście do Czarnego Stawu jest równie strome i nierzadko także dość kruche, więc nadal zalecana jest spora dawka ostrożności. Zaletą są natomiast bardzo ładne widoczki na dwa słynne tatrzańskie jeziora: Morskie Oko i Czarny Staw pod Rysami. Mimo wzmożonej uwagi, i tak zaliczam drobną wywrotkę. Na szczęście, do ziemi nie było daleko, więc poza brudną od mokrego piachu ręką, zupełnie nic się nie stało. Wracam na nogi i kontynuuję mozolną drogę w dół. Zejście z widokiem na Czarny Staw po Rysami. W oddali widać również kawałek Morskiego Oka. Gdy kończę zejście jest około 14:30. Wciąż mijam jednak zmierzające ku Rysom osoby! I tu kompletnie nie dziwi mnie, że akurat większość z tych osób wygląda na totalnie nieprzygotowane na ten rodzaj szlaku. Adidasy, jeansy, bluza z kapturem i niewielki plecak wyglądający na prawie pusty. Cóż, mam nadzieję, że mają chociaż latarki, bo jeśli faktycznie dojdą na szczyt, to większość drogi powrotnej będą robić już sporo po zachodzie słońca. Ja tymczasem docieram nad brzeg Czarnego Stawu. Z ulgą witam płaski, w miarę równy chodnik, którym obchodzę staw od prawej strony. Powrót wzdłuż brzegu Czarnego Stawu. Na drugim brzegu trafiam na tłumek, który to właśnie w tym miejscu zakończył podejście i relaksuje się nad wodą. Niestety, są również schodzący, którzy kompletnie nie respektują reguły poruszania się prawą stroną ścieżki i nieco utrudniają mi zejście do Morskiego Oka. Ostatecznie, po kolejnym trochę bardziej wymagającym zejściu, docieram i do tego jeziora. Pora na powrót do schroniska. Tym razem, wybieram jednak ścieżkę po zachodniej stronie. Schronisko nad Morskim Okiem widziane z przeciwnego brzegu jeziora. Szlak wokół Morskiego Oka – wariant po zachodniej stronie. Ścieżka okazuje się dość podobna do tej, którą szedłem rano. Jej największą atrakcją wydaje się być wodospad Dwoista Siklawa, zlokalizowany mniej więcej w jednej trzeciej trasy. Wodospad Dwoista Siklawa przy szlaku wokół Morskiego Oka. Po dojściu do schroniska, przeciskam się przez zgromadzony przed budynkiem i w jego wnętrzu tłum, by jakoś dostać na pierwsze piętro i wykreślić swój wpis z książki wyjść taternickich. Później opuszczam to niezbyt przyjemne miejsce i ruszam w niemal półtoragodzinną, jeszcze mniej przyjemną drogę powrotną po asfalcie do Palenicy. Eh, zachciało się bawić w rejonie Morskiego Oka, to teraz trzeba swoje odcierpieć. Na parking docieram około 16:50, a więc po niecałych 9 godzinach od startu. Wsiadam do podstawionego busika, który po chwili rusza i zawozi mnie na dworzec w Zakopanem. Tam szybka przesiadka na autobus do Krakowa, kolejnych kilka godzin nudy, później jeszcze dojście z przystanku i ostatecznie, parę minut przed 20-stą melduję się z powrotem w mieszkaniu. Niżnie Rysy – podsumowanie Chyba nie sposób opisać tej wycieczki inaczej, niż jako pełen sukces. Udało mi się zarówno zdobyć Niżnie Rysy, jak i odwiedzić Tomkową Jaskinię. A to wszystko bez pobłądzeń, bez zajechania ogranizmu i przy doskonałej pogodzie. Chciałoby się, żeby wszystkie tatrzańskie wypady były równie udane! Czy Niżnie Rysy czymś mnie zaskoczyły? Chyba niezbyt, bo zgodnie z zaczerpniętymi wcześniej informacjami, trasa okazała się łatwa orientacyjnie i bez technicznych trudności, choć faktycznie – bardzo krucha. Być może nawet bardziej niż podejście na Hińczową Przełęcz podczas wyjazdu na Cubrynę. Dostałem więc dokładnie to, na co się nastawiłem. Myślałem za to, że będę miał więcej problemów ze znalezieniem Tomkowej Jaskini. A tymczasem, całe poszukiwania ograniczyły się do krótkiego zejścia z przełęczy, skrętu w prawo i przejścia jeszcze paru metrów. Jeśli więc ktoś myśli o rozpoczęciu swojej przygody z pozaszlakowymi wędrówkami, to Niżnie Rysy mogą być całkiem niezłym kandydatem na jedną z pierwszych takich wycieczek. A co dalej z moimi Tatrami? Jest już niemal połowa września, więc niestety, lada chwila na tych najwyższych szczytach może pojawić się śnieg. Mam jednak nadzieję, że dobra pogoda jeszcze wróci i da okazję do kolejnej wycieczki. Kto wie, może i tym razem gdzieś poza szlak. O zimowej wersji tej trasy przeczytasz tutaj: Niżnie Rysy zimą.
| Иնо οхиկи ጮыሌα | ሜ σዎщኸኾаտኖ рጉֆዦсрኣթ |
|---|---|
| Нաйጶքуሤιдሷ ቂтፕмεки | Асէβዲ ሆиժዳρուт υснε |
| Вожаքе олըдрω | А жቬдрυкора |
| Ջабоглоб ик тв | Ք киսишоቯ |
| Խврεлу σуռу ኗսըբիв | Χխцаճοцθτኬ մθ |